Z racji ciąży, która nie przebiega zbyt aktywnie i zdrowo, wszelkie rodzinne aktywności odbywają się raczej w bezpiecznej odległości od domu i nie trwają zbyt długo. Pokusiliśmy się jednak o spędzenie w sumie 3 dni (i to z przerwami) nad polskim morzem. Głównie dla Ami, trochę dla całej rodziny. I wiesz co? Wróciłam podłamana, smutna i zawiedziona. I nie chodzi o miejsce czy czas bo takie teksty można usłyszeć wszędzie i wszędzie znajdą się ludzie którzy w ten sposób zwracają się do dzieci. Po prostu, może trochę jako socjolog, zrobiłam sobie taką “kawę na ławę” w podpatrywaniu relacji dorosły-dziecko. Jestem załamana…
I tak czas beztroski, pięknych widoków, lodów na śniadanie i biegania do późna pryska bezpowrotnie. A wspomnienia dziecka dużo bardziej różnią się od zamierzeń rodziców. Ja wiem, że oni chcą dla swoich dzieci jak najlepiej, ale czasem “chcieć to móc” nie wystarczy…
To może Cię zainteresować:
- Wychować boga, czyli dziecko na rodzinnym piedestale
- Macierzyństwo z pasją – 3 złote zasady, które gwarantują sukces i szczęście
- Odkryłam dlaczego jestem złą mamą…