Jest kilka takich potraw a nawet pojedynczych przekąsek, które mogą zaszkodzić i Tobie i Twojemu dziecku. Tutaj zależy też czy jesteś w ciąży czy Twoje maleństwo jest już na świecie, niemniej jednak warto na zapas odstawić wszystko co ewentualnie może zaszkodzić. To potwierdzone zarówno przeze mnie (przypadek z nożem, ale do tego dojdziemy) albo przez całą rzeszę innych mam, które świadome zagrożenia, na dzień dobry wyeliminowały to co mogłoby zaszkodzić. Co im zostało? Zobacz sama.*
tego absolutnie nie można jeść w ciąży i karmiąc piersią
- gorące potrawy – tu nie ma znaczenia czy jesteś w ciąży czy nie bo albo oblejesz swój brzuch i się poparzysz (wtedy według wierzeń ludowych maluch urodzi się z wielką czerwoną plamą na skórze) albo poparzysz malucha, któremu nie podoba się stawianie na nim czegokolwiek kiedy samo próbuje się najeść.
- czerwone plamy (medycyna nazywa e czasem naczyniakami – biorą się również z sytuacji kiedy ciężarna smaży coś i tłuszcz pryśnie na jej brzuch. Zatem, sama rozumiesz, smażone odpada.
- zimne posiłki – tutaj sprawa jest podobna ale ryzyko wyższe. Otóż słyszałam, że jedząc i pijąc dużo zimnego możesz doprowadzić do zamarznięcia wód płodowych lub kanalików w piersiach.
- nic do przygotowania czego musisz użyć ostrego noża – to akurat moje własne doświadczenie. Otóż kiedy nadszedł moment kiedy mój brzuch zaczął w krótkim tempie się powiększać nie ogarnęłam jego rozmiarów (to tak jak przesiąść się z małego autka do dużego) i krojąc jabłko przecięłam sobie skórę na brzuchu. Serio! A może należałoby zaznaczyć, że do jedzenia trzeba się ubrać?
- kiedy jesteś w ciąży nie możesz jeść niczego co nie jest w stanie utrzymać się na brzuchu bez trzymania – to taka naturalna selekcja artykułów bezpiecznych do spożycia. Co spadnie lub w ogóle się nie utrzyma – odpada.
- soczyste owoce – jak kapnie sok na główkę dziecka, które akurat karmisz, będziesz musiała je umyć.
Widzisz, to wcale nie jest trudne. Po prostu nie możesz jeść nic. W tej samej chwili rozmywa się również problem utraty wagi po ciąży bo, prócz tego, że niewiele można, nie masz na to po prostu czasu. Co Ci zostaje? Najlepiej z gry założyć (jak wiele mam zresztą a jak wiadomo im więcej osób za czymś obstaje tym większa pewność, że tak właśnie jest) że wszystko co powyżej zaszkodzi maleństwu i od razu przestawić się na kurczaka bez przypraw na parze i gotowany ryż. Oczywiście tylko kiedy ktoś to dla Ciebie przygotuje by nie łamać zasad powyżej. Smacznego!
Kochana! Jestem pewna, że wyczuwasz małą (albo całkiem sporą) nutkę ironii i nie traktujesz tego wpisu poważnie. Jestem przekonana, że istnieją mamy, które są skazane z kurczaka i ryż (to straszne – umarłabym z głodu! i bardzo im współczuję) ale czy nie zauważyłaś sama, że sporo kobiet, jakby to napisać, przegina? Mocno prześmiewczo, ale z pełną sympatią… idę jeść.