Nie wierzę w bunt trzylatka, nie wierzę nawet w bunt wieku nastoletniego. Wierzę natomiast w szukanie przez dziecko własnej drogi, sprawdzanie granic i możliwości swoich i całego otoczenia i próby naciągnięcia wszystkiego co tylko wypływa od rodziców. I w końcu, wierzę w frustracje kiedy dziecko próbuje być samodzielne ale brak mu praktyki, wierzę w niemoc kiedy chce a nie może bo w tej samej chwili słyszy jednocześnie, że jest za małe i za duże. I wierzę w wielką i najprawdziwszą rozpacz kiedy ukochany cukierek poturlał się po trawie i trudno go zjeść kiedy ma na sobie sierść psa. Ale.
wszystko ma swoje granice
Bo jak wiesz, nie myślę nic dobrego o tzw. bezstresowym wychowaniu, które może początkowo zakłada brak stresu, ale tylko u dziecka. Rodzic natomiast po tygodniu rwie sobie włosy z głowy. No chyba, że się mylę…
O stawianiu granic i o tym czy to w porządku też pisałam całkiem niedawno. Koniecznie zajrzyj do tego wpisu.
Niezależnie jednak od obranej drogi i stylu wychowania dziecka, każdy z rodziców dochodzi czasem do ściany. To taki moment kiedy czujesz, że masz ochotę wyjść i nie wrócić, kupić megafon lub po prostu potrząsnąć całą rodziną naraz bo starasz się za troje a tu nic. W najlepszym wypadku cisza i zero odzewu. Częściej jednak to hałas, krzyki i kłótnie. Broń ostateczna? Kara. Tak Ci się przynajmniej wydaje.
karać czy nie?
Nie wiem. Szczerze i z ręką na sercu twierdzę, że karanie czy nagradzanie jest mało wychowawcze. Ale. Napisałam, że nie wiem czy karać dziecko czy może sobie tę czynność darować bo jeszcze nie doszłam do momentu kiedy musiałabym o tym decydować. Ale to kwestia dni. Albo momentów, wiesz mamo których…
No więc jeszcze nie namyśliłam się ostatecznie co zrobię kiedy… tutaj pomyśl sobie to co może zrobić dziecko, czego było świadome a co jest po prostu straszne i stoisz nad emocjonalną przepaścią. Obmyśliłam jednak jak to zrobić. Jak karać dobrze, mądrze i skutecznie? Mam plan i chętnie się nim z Tobą podzielę bo coś mi się zdaje, że jak bardzo byśmy były dalekie idei karania to chyba nie ma mamy, która nigdy ale to absolutnie nigdy nie posunie się do ukarania własnego dziecka. Ale jak to zrobić aby kara miała sens?
utopia realna
Idealną sytuacją byłoby pozytywne wzmacnianie i utrwalanie działań i zachowań dziecka, które akceptujemy, sami propagujemy i które są społecznie uznawane za te dobre. Ale rzeczywistość jest daleka od ideału i każdemu zdarza się sięgnąć po karę. Oczywiście taka sytuacja, kiedy totalnie obchodzimy się bez kar, jest jak najbardziej możliwa i warto starać się by faktycznie tak było i sama do tego dążę. I choć jestem optymistką to raczej z tych twardo stąpających po ziemi i wiem, że nawet w niekaraniu muszę dojść do wprawy. Albo znajdę dobry zamiennik i kiedy już to zrobię – dowiesz się pierwsza.
Jeśli jednak zdarza Ci się sięgnąć po karę, jest sposób na to by zrobić to możliwie najlepiej. Jakie zadania ma pełnić dobra i mądra kara? Jaka jest mądra kara?
- daje szansę poprawy – nie wszystko da się cofnąć czy naprawić ale szybko i sprawnie można posprzątać kiedy coś się stłukło a to już połowa sukcesu
- wynika z przewinienia – następuje od razu po danym zdarzeniu i jest jakby jej naturalną konsekwencją
- jest zrozumiała – to niby oczywiste ale mam wrażenie, że oczekiwania rodziców często nie idą w parze z naturalnym rozwojem dziecka. Bez pełnego zrozumienia przez dziecko skutków niepożądanego zachowania a karą proces karania w ogóle nie ma sensu
- jest dostosowana – i to nie tylko do wieku dziecka ale przede wszystkim do jego wrażliwości emocjonalnej bo na każde dziecko działa co innego i w różnym stopniu
zadania kary
- informacja – co dobre a co złe, czego w żadnym wypadku nie należy robić itd.
- ostrzeżenie – o tym, że dana czynność albo zachowanie nie zyska uznania otoczenia
- samokontrola – możliwość wyboru pomiędzy danych zachowaniami
- szansa – możliwość poprawy zachowania. Jeśli kary mają jakieś plusy to właśnie to nim jest. Krzyki lub klapsy takiej szansy dziecku nie dają. Nie dają nic prócz upustu gniewu rodzica i popisu agresji
etapy i przykłady
Kara ma sens jedynie jeśli przejdziemy z dzieckiem wszystkie etapy: informowanie i uprzedzanie ➡ trenowanie pożądanego zachowania ➡ ostrzeżenie o niewłaściwym zachowaniu, informacja o zachowaniu pożądanym i uprzedzenie o możliwej karze ➡ ukaranie
dobrą karą może być:
- zadośćuczynienie – dziecko zepsuło zabawkę kolegi i musi wyłożyć swoje kieszonkowe na jej naprawę
- brak zadowolenia – dla wielu dzieci wystarczy brak pochwały, karcący wzrok i odpowiednia mina
- szczere wyrażenie własnych emocji – czasem wystarczy, że rodzic nazwie swoje emocje i opisze niezadowolenie
- brak pozwolenia na coś – np. w jakim stroju dziecko nie może iść do szkoły
- zamiana złego na dobre – dziecko coś zrobi (np. pozbiera zabawki) i zapominamy o sprawie
- brak przywilejów – nie możesz bawić się moją biżuterią, nie pójdziemy dziś na plac zabaw
- przekierowanie na poszkodowanego – nie skupiamy się na dziecku, które zrobiło coś złego a na tym, które jest poszkodowane
błędy w karaniu
- zawstydzanie, ośmieszanie, szydzenie z dziecka
- niedopasowanie kary – kara, która nie uwzględnia wieku dziecka, jego wrażliwości emocjonalnej i wielkości przewinienia
- wracanie do tego co było – kiedy stosujesz karę za dane przewinienie, nie wolno wracać do tego co dziecko już odpokutowało
- odkładanie kary – bo może uzbiera się więcej przewinień albo czekasz aż dziecko o czymś zamarzy i wtedy wyskoczysz z przewinieniem sprzed tygodnia. Albo od razu albo wcale
- brak decyzyjności – prosisz dziecko by samo wybrało sobie karę lub zbytnio negocjujesz warunki
- rodzic wymięka – to, że kara musi być dopadowana do dziecka i przewinienia to już pisałam. Ale. Kara musi być dostosowana również do rodzica. Bo co z tego jeśli nakładasz jakąś karę a poddasz się przed jej zakończeniem (np. zakazujesz bajek ale włączasz je po godzinie by spokojnie zmyć naczynia)
- wyżywanie się – czyli po prostu przemoc jako oznaka bezsilności
- straszenie – jest różnica pomiędzy informacją o tym czego nie należy robić i jakie konsekwencje wiążą się np. z zabawą nożem a straszeniem tatusiem, Mikołajem czy następnym razem
- konsekwencja – czyli zawsze wymagasz tego samego np. dziecko wyrzuca śmieci w każdy poniedziałek a nie tylko wtedy kiedy spodziewasz się gości
- emocje biorą górę – złość czy wzburzenie powoduje wyznaczanie niewspółmiernie wyższych kar
- dotrzymywanie słowa – czyli skoro konsekwencja danego działania jest dziecku znana to taka właśnie ma być
masz wrażenie, że nadal coś nie działa?
To mój ulubiony akapit tego wpisu. Dlaczego? Bo być może jeśli uważasz, że zrobiłaś już wszystko co mogłaś z puli rzeczy dobrych (jak pozytywne wzmacnianie) po najrozmaitsze kary a dziecko nie dość, że nie zmieniło swojego zachowania to jakby jest jeszcze gorzej, mam rozwiązanie. Moim zdaniem najtrudniejsze to spojrzeć w lustro czyli zacząć naprawiać świat od siebie. A wiesz na pewno, że jestem zwolenniczką zaczynania od siebie bo choć to żmudne zadanie to przynosi niespodziewanie wspaniałe efekty A zatem?
- zadaj sobie pytanie czy nie wymagasz od dziecka za dużo
- czy na pewno Twoje dziecko może być dzieckiem
- czy sama robisz dokładnie to i w taki sposób jaki wymagasz od dziecka
- czy karzesz dziecko pod presją innych osób (np. chcesz zadowolić babcię lub ludziom w sklepie udowodnić, że sobie radzisz)
- czy lubisz swoje dziecko
- czy dziecko nie prowokuje nakładania na siebie kar by zwrócić na siebie Twoją uwagę
Niedługo będę rozważać sztuczki i sposoby na zamianę kary na działanie, które karą nie jest a przynosi fajne efekty, nie tracąc wspaniałego porozumienia pomiędzy mamą a dzieckiem. Sama się ciekawię co (i czy w ogóle) wymyślę.
Powodzenia!