Dziś będzie o: dzieci i święta, rodzina, jak nie zepsuć świąt dzieciom i jak sprawić by miały wspaniałe wspomnienia.
Święta. Staramy się ze wszystkich sił, gotujemy, pieczemy i sprzątamy. Pod linijkę przycinamy papier, by równo opakować prezenty, które przecież same wybrałyśmy, kupiłyśmy, zarobiłyśmy. Praca nie ma końca, a my jesteśmy zmęczone od samego planowania i rozmyślania, bo i tak nie zdążymy.
Niezależnie jednak od tego co i jak uszykujemy do jedzenia i czy dekoracje na choince będą pasowały do siebie kolorystycznie, jest kilka rzeczy, które jak w banku zmyją czar i urok najbardziej rodzinnych świąt w roku. To co znajdziecie poniżej, święta po prostu niszczy, a dziecko pod hasłem “rodzinne święta” już na zawsze będzie słyszało w głowie stłumione dudnienie, które woła “rodzina to ludzie, przy których czuję się zmuszony do robienia rzeczy na które nie mam ochoty. Rodzina to ludzie, którzy mnie upokarzają, którzy mnie straszą i dla których muszę udawać coś czego nie chcę. Świąteczny czas to nic miłego. Święta są na pokaz”.
Głupio by było, co nie?
nie dotrzymane słowo
Mimo wyjątkowego czasu, dodatkowych obowiązków, ale i przyjemności, dla dziecka wszystko jest po staremu. Wigilia czy nie, chce się przytulić, pobawić na podłodze, poczytać. Szaleje, odpoczywa i nudzi się tak samo jak każdego innego dnia. Szczególnie, jeśli na co dzień chodzi do szkoły lub przedszkola, wolny od wyjść dzień jest idealnym czasem z rodzicami. Jeśli obiecujemy wspólne chwile, traktujmy tę obietnicę równie poważnie, jak dwanaście potraw na świątecznym stole.
Ważna zasada dotrzymuj danego słowa. Zawsze. W perspektywie czasu zrobisz tym dobrze przede wszystkim sobie.
oczekiwanie wdzięczności
Żaden dobry prezent i w ogóle nic co rodzic może zrobić dla dziecka, nie wymaga wdzięczności. Żaden czyn względem dziecka nie jest szczery i bezinteresowny jeśli oczekujemy wdzięczności. Forma nie jest istotna.
•••
Jak kochasz, nie oczekujesz nic w zamian. Jak chcesz kogoś uszczęśliwić, to nic nie oczekujesz w zamian.
•••
całusy na przymus
Do tego punktu mogłabym dopisać naprawdę sporo, bo mam dość ostre i jednoznaczne zdanie w tej kwestii. W każdym razie jest tylko kilka porównywalnych krzywd, jakie można zrobić dziecku zmuszając je do intymności z innymi. Nie oszukujmy się, nawet całus w pliczek jest wyrazem określonych uczuć i zażyłości. Dziecko samo decyduje o tym kogo chce dotknąć i komu pozwolić na dotyk. To jego ciało, jego strefa i jego decyzja. Pomyślcie jedynie, jak czujecie się, kiedy stoi nad Wami ktoś kogo kochacie, a kto wywiera na Was presję, dodatkowo w otoczeniu znanych i często nieznanych osób, wpatrujących się w Was i oczekujących czegoś, czego sobie kompletnie nie życzycie. A do czego prowadzi zmuszanie dziecka do niechcianych całusów? Napiszę po świętach, wierzcie mi , że nic dobrego.
straszenie Mikołajem
Jakoś tak się składa, że o respekcie przed Mikołajem rodzice przypominają sobie w grudniu, a cały rok temat nie istnieje. Straszymy, grozimy konsekwencjami, poskarżeniem się na dziecko, albo mówieniem, że jest obserwowane. A później co? Jak dziecko nie ma szczęścia to faktycznie może oberwać rózgą, zależnie od ambicji aktora, ale część dzieci w ramach wypełnienia rodzicielskich próśb dostanie prezent. Żadna opcja, jak dla mnie, nie jest zbyt wychowawcza i trzeba wiele wyczucia, by zabieg ten przeprowadzić tak, jak byśmy chcieli i tak, aby po latach dla dziecka było to tylko zabawne wspomnienie świąteczne.
Przecież spotkanie z Mikołajem to wspaniała zabawa, ożywiona bajka a sam Mikołaj to przyjaciel dzieci, bohater spełniający marzenia. Kropka.
cicho, długo i grzecznie
To nie możliwe. Każdy, kto ma dziecko wie, że to nie możliwe, by dziecko wysiedziało przy stole pięknie ubrane nawet kilka godzin. Kto tego nie wie, pomylił dziecko z lalką. A kto myśli, że dziecko nie jest w stanie wysiedzieć, bo robi mu na złość lub jakkolwiek ma złe intencje, niech sam podaruje sobie rózgę.
zwracanie uwagi/ośmieszanie i zawstydzanie
Natłok obowiązków, wiele starań i presja dopięcia wszystkiego na ostatni guzik, na szczęście, nie udziela się dzieciom. Jeśli mają na tyle szczęścia będą, bez względu na wiek, aktywnie uczestniczyć w przygotowaniach i zgodnie ze swoimi możliwościami i chęciami zrobią to z wielką przyjemnością. Niemniej jednak, o ile nie wyrzygacie dziecku jak Ci źle i niedobrze, może nawet poczuje magię świąt. Ale teraz nie o tym. Jak wspomniałam wyżej, dziecko samo z siebie nie czuje presji czasu, kasy, wymuszonej perfekcji we wszystkim. Ono jest dzieckiem. Ono jest beztroskie, prawdziwe, jest sobą. Korzysta z czasu z rodziną bliższą lub dalszą na swój własny sposób, cieszy się tym i zajada to, co może i co mu smakuje do woli.
Ale to dla dziecka też czas wielu, być może zbyt wielu, wrażeń, emocji, atrakcji. Dziecko nie myśli by siedzieć prosto, nie pamięta by nie kopać w krzesło i ma w nosie wszelkie konwenanse. Czuje się częścią wszystkiego co dookoła, ale jest jednocześnie sobą i niech tak pozostanie. Ciągłe ustawiane dziecka pod własne wyobrażenia, by nie kłuć w oczy naszych gości, to wysiłek ponad siły nasze i dziecka i zwykle wszystko przybiera odwrotny do oczekiwanego kierunek.
emocje dziecka to fanaberia
Święta mogą być cudownym czasem, ale mogą być też czasem burzliwym, hałaśliwym i mocno nerwowym. Do tego zupełnie nieświadomie dziecko chce się przytulić i wyciszyć w naszych ramionach a ciągle jest spławiane. Słyszy, że nie teraz, jeszcze chwila, jeszcze tylko milion rzeczy. Nie ma naszej uwagi, trudno mu się wyciszyć, czasem nie ma w ogóle takiej możliwości. Mnogość zapachów, hałasów, rozmów, wszystkiego za dużo. Dzieciom trudniej zrozumieć te emocje, czują, że w nich buzuje i rośnie, ale potrzebują nas, by nad tym zapanować albo przeciwnie, by właściwie dać im upust. A często nas po prostu przy nich nie ma, bo ciągle coś mamy do zrobienia. Trzeba spojrzeć łaskawszym okiem na dziecko, wyrozumiale. Nawet prezenty, coś dla nas jedynie pozytywnego, może przerosnąć malucha. Nawet dobrych emocji może być zbyt wiele. Szczęście przytłacza tak samo jak negatywne doznania. Dajmy dziecku możliwość rozładowania tych emocji, zadbajmy by miało możliwość wyciszenia się, wysłuchajmy.
Coś mi mówi, że zdecydowaną większość tego co powyżej, nawet jeśli zdarzy nam się zrobić, to zapewne nieświadomie. Wiem, że wszyscy jesteśmy pochłonięci przygotowaniami, chcemy aby nasze starania miały przełożenie w rzeczywistości, a w oczach naszych gości chcemy wypaść jak najlepiej. Wszystkim nie dogodzimy. Każdy z nas ma pewne wyobrażenie tego szczególnego czasu i warto zadbać, by nasze dzieci wspominały ten czas radośnie i beztrosko.
Koniecznie zajrzyj do tekstu “Perfekcyjnie nieperfekcyjni. Czyli jak skutecznie oszukiwać siebie”. Tekst świetnie współgra z tym co powyżej i jest jednocześnie małym apelem do Ciebie, Kochana Mamo i do Ciebie, Kobieto i jeszcze do Ciebie, Żono i Partnerko.
Ściskam!