Piszę ten post tak na prawdę pod wpływem chwili. Dziś Ami dostała ode mnie w prezencie książkę. Trochę na nią czekałam bo nie jest dostępna w każdej księgarni i kiedy w końcu wręczyłam ją Ami, ona… wzruszyła się. Poważnie, oboje z Adamem byliśmy w szoku! Nasze dziecko wzruszyło się ze szczęścia na widok książki.
P.S. W najbliższym wpisie z Myniowej czytelni koniecznie umieszczę tę książkę. Będzie co podziwiać! Ale.
Zarówno w komentarzach na blogu, jak i w wiadomościach prywatnych, pytacie mnie czasem co robię, że moje dziecko czyta, że wykazuje zainteresowanie książkami w ogóle. Co prawda, na razie wysługuje się rodzicami, ale chodzi o ogólną sympatię do książek. Zebrałam kilka wskazówek, które stosuję i sprawdziły się u nas w 100%.
jeśli kara to tylko książkowa
Zakazany owoc smakuje najlepiej, prawda? Zatem, jeśli chcę by dziecku na czymś zależało to uprzedzam, że straci do tego czegoś dostęp lub możliwość robienia konkretnej rzeczy. I wcale nie jest u nas tak, że musi to być najbardziej ukochana rzecz czy czynność aby dziecku bardziej zależało na posłuchaniu rodzica (czytaj telewizja i słodycze) i zrobiło to o co proszę. Bardziej chodzi o zasadę, a środek ma mniejsze znaczenie. Ale. To drugorzędne działania to właśnie haczyk. Mój haczyk. Zdarza mi się np. powiedzieć, że nie będę gotować na obiad więcej warzyw bo i tak nikt ich nie je i co? Wcina. I wcale nie mogę przyznać, że wyjątkowo mojemu dziecku na warzywach zależy. Chodzi o zasadę i niechęć utraty.
Reasumując, mówię, że nie będzie czasu na wspólne czytanie, albo nie wystarczy pieniędzy na nową książkę itp.
2. książka w prezencie
W naszym domu książki wręcza się w prezencie, również bez okazji. Ale. Jeśli nie wyobrażasz sobie podarować dziecku książki tak po prostu wykorzystaj mój trik: podaruj wymarzoną zabawkę a do niej dołącz książkę w tym samym temacie. Czyli na przykład: Robiłyśmy z Ami wiszący mobil przedstawiający Układ Słoneczny a jako dopełnienie zabawy czytałyśmy książkę o Kosmosie. Zabawa w orkiestrę i granie na instrumentach + książka o nich właśnie (np. taka z kodem qr dzięki czemu można poznać dźwięk konkretnego instrumentu na telefonie), wspólne gotowanie i książka o tym skąd bierze się żywność. Wymieniać mogłabym w nieskończoność, wiesz o co mi chodzi.
3. prezent do książki
Można też odwrotnie. Książka plus bohater pluszak – na przykład Reksio, Peppa czy Kicia Kocia. Taki zestaw na dobranoc – wieczorne czytanie i przyjaciel do tulenia. I tu możliwości są niewyczerpane.
4. przykład idzie z góry
Jeśli czegoś chcę od dziecka, najpierw muszę to dać od siebie. Dzieci naśladują, po prostu. Ja trzymam w ręce książkę to i, prędzej czy później, dziecko będzie.
5. nie samym czytaniem człowiek żyje
Spacer po lesie? Książka o drzewach i wspólne rozpoznawanie roślin. Zoo – atlas zwierząt. Wycieczka nad morze – bajka o wycieczce nad morze. I w ten sposób nam książki towarzyszą w każdej chwili i pomagają dzieciom uporać się z zagadnieniami, których nie rozumieją a rodzice nie wytłumaczą. Dzieci lubią widzieć, że inni też tak mają. Że ich przeżycia i uczucia są normalne. I tak kiedy czeka nas poważna wizyta u lekarza mam pod ręką książkę o dziewczynce u lekarza itd.
Książki leżą u nas w samochodowym organizerze, w domu babci, przy łóżku. Jedną noszę zawsze w torebce. Nuda? Ciekawość? Proszę, oto książka.
6. książka to nie tylko tekst
Wybieram książki atrakcyjne wizualnie – piękne, ciekawie zilustrowane, muzyczne, pop-up, z okienkami. Takie właśnie są największym hitem, przynajmniej dopóki dziecko nie zacznie czerpać z samego tekstu. Ale. Bliskość jaka panuje podczas czytania jest równie ważna co sama książka.