Macierzyństwo z pasją. To motto Mynio, mojego oczka w sieci i, muszę przyznać, pasja towarzyszy mi również na co dzień. Pasja w tym co robię nie chroni mnie przed upadkami, porażkami i trudnymi momentami. Przed tym ochroni mnie jedynie nic nierobienie. Ale. Pasja pomaga mi się z każdej takiej niemiłej i dołującej sytuacji podnieść się, otrząsnąć i działać dalej. To jest wspaniałe. Tego chciałabym dla Ciebie.
W miniony weekend spotkałam wiele wspaniałych osób, usłyszałam wiele inspirujących słów. Każde z tych doświadczeń było budujące. Ale. Słowa, postacie i postawy, które zapadną mi w pamięć to te w wykonaniu Nosowskiej i Owsiaka. Nie pytam czy znasz, jestem o tym przekonana. Wywiady z nimi utwierdziły mnie w przekonaniu, że to co robię i to w jaki sposób realizuję własne przekonania, jest ok. Mało tego, moje podejście znalazło potwiedzenie w słowach ludzi, których cenię. Tak po prostu.
macierzyństwo to pasja
Tak. Pasja odróżnia przykre obowiązki od tego co po postu trzeba zrobić jednocześnie nie tracąc sensu. Pasja odróżnia sytuację bez wyjścia od zaakceptowania porażki. Pasja odróżnia prawdziwe życie od wykreślania z kalendarza kolejnych szarych dni.
Pasja nie zagwarantuje, że zawsze będzie dobrze, ona pokazuje, że jakby nie było, w końcu i tak będzie ok. Bo będzie. Mamo, Kobieto – chcę Cię zapewnić, że ja wiem jak się czujesz, jakie myśli czasem przebiegają przez Twoją głowę, jakie rozterki i problemy. Wiem, bo mam tak samo. Wiem też jak to jest nie mieć siły się podnieść. Ale. Chcę Ci napisać, że to właśnie pasja do życia, smakowania go w każdym jego wydaniu pomoże Ci zobaczyć światełko w tunelu. A macierzyństwo? To jedna z najtrudniejszych życiowych ról. Pasja sprawia, że jest też jedną z najpiękniejszych.
patrzeć sercem
Całe moje doświadczenie z macierzyństwem, próbą bycia dobrym człowiekiem i chęcią wychowania dobrego człowieka sprowadza się do tego krótkiego zdania. Patrzeć sercem. Na siebie, na dziecko, na innych ludzi. Bo jakby nie było źle, jakie złośliwości ze strony innych by mnie nie spotkały, obrany przeze mnie sposób gwarantuje, że się nie poddaję. Może nazwiesz to naiwnością, może faktycznie to dość infantylne podejście. Ale lepiej ostatecznie zawieść się na innych niż na sobie. Bo gdybym straciła siebie to nic by już nie zostało. Zero.
Patrzę sercem kiedy moje dziecko tupie nogą i rzuca czymś zalewając się łzami. Patrzę sercem, kiedy mimo złości, moje dziecko wyciąga do mnie ręce. Patrzę sercem kiedy ktoś trzaska drzwiami. I to nie ma nic z przyzwoleniem na bycie niegrzecznym, to nie olewanie rozrabiania bez ponoszenia konsekwencji bo akurat jej mi nie brak. To dostrzeganie drugiego dna, człowieka w człowieku.
Bo, jestem przekonana, że każda łza niesie dla rodzica ważną wiadomość. Tak samo jak podniesiony głos, rzucona zabawka czy jakiekolwiek zachowanie, które w pierwszym odruchu, można by uznać za niegrzeczne. To nie bierze się znikąd. To ja uczę dziecko, że smutek czy złość jest normalna. To ja mu pokazuję, że ma do nich prawo i jak może sobie z tymi uczuciami poradzić. I to właśnie patrzenie sercem pomaga mi pokazać dziecku, że to wszystko jest normalne dopóki nie rani drugiego człowieka. Bo uczę moje dziecko patrzeć sercem.
zacząć od siebie
Jakiekolwiek wątpliwości mnie nie dopadają lub z czymkolwiek się stykam co mi nie odpowiada – najpierw patrzę na siebie. Czy na pewno zrobiłam wszystko jak należy? Czy to ja zachowałam się tak by nie ranić? Jak wpływam na innych? Bez spojrzenia w lustro nie patrzę na innych. Bo świat można zmienić na lepsze tylko zaczynając od siebie. Jeśli człowiek jest zły to zły jest świat. Dla niego.
No i tutaj moim mentalnym wsparciem jest Jurek Owsiak. Czy on się poddał? Czy przestał wierzyć w ludzi, w idee czy wartości które propaguje? Czy usiadł kiedy inni mówili, że nie da rady? Ja chcę być takim człowiekiem, taką mamą. Ok, w moim wydaniu to ułamek, niewielki odsetek. Ale… trzeba zacząć od siebie.
macierzyński sukces
Bycie szczęśliwą mamą lub wychowanie szczęśliwego dziecka to zapewne synonimy macierzyńskiego sukcesu. I nie mam tu na myśli ani bezstresowego wychowania (które z wychowaniem ma niewiele wspólnego), nie mam na myśli idealnie przespanych nocy, bezproblemowego odpieluchowania czy totalnego luzu od marudzenia, krzyków i bałaganu czy samych piątek w szkole. Nie. Macierzyński sukces to krótkie ulotne chwile kiedy wiesz, że beztroskie dzieciństwo Twojego dziecka nie jest abstrakcją. To momenty kiedy wiesz, że w gruncie rzeczy jesteście szczęśliwi, że macie siebie, że dostrzegacie w swoich oczach iskierki nadziei, zaufania i szacunku.
I tego, Mamo, Ci życzę. Nie znam Cię ale chcę żebyś wiedziała, że taka jaka jesteś – jesteś najlepsza. Bo kochasz nad życie, bo wycierasz plamy tak samo pieczołowicie jak łzy, bo jesteś.