Może moje wyobrażenia są nierealne. Ja nie wiem, porównania nie mam. I faktycznie chciałabym aby doba trwała 48 godzin z czego jakieś 30 dziecko prześpi. No wtedy to by było życie. Paznokcie miałabym pomalowane, może w końcu napisałabym coś dobrego, a nie…
Co do mnie dociera
Ostatnio kilka razy usłyszałam, że ja to mam ekstra, w ogóle najlepiej na świecie i z nieba mi wszystko spadło. Pewnie coś tam spadło, na przykład deszcz, ale na wiele rzeczy zapracowałam sama a wiele wspólnie z DżoDżo i Ami wypracowaliśmy.
Kilkukrotnie też dotarły do mnie skargi innych rodziców, a nawet dziadków co do jakości snu ich dzieci i wnuków. Ale były też inne skargi. Że na przykład nie je, że taki niedobry a moja Ami to super i najlepsza. Tak, dla mnie jest najlepsza ale dlaczego rodzicu twoje dziecko nie jest najlepsze dla ciebie?
Ludzie! Po pierwsze wasze dzieci też są super. Jak ktoś o własnym dziecku myśli inaczej to dziecko to wie. Nie trzeba mu tego nawet mówić wprost.
A po drugie to się znikąd nie bierze. Na to się pracuje. Pracuje mama, tata i dziecko. A czasem pracują też inni, którzy z dzieckiem przebywają i ufają rodzicom, że to co robią jest dla niego najlepsze. I kontynuują jakieś założenia by wspólnie osiągnąć jednolity cel.
Dlaczego inni mają gorzej. Zawsze
Rzadko się zdarza żebym usłyszała, że moje dziecko faktycznie jest bardziej wymagające/absorbujące niż inne. Rzadko też słyszę, że czyjeś dziecko jest wspaniałe, super śpi a ja mam faktycznie gorzej. Co się dzieje? Czyżby wszyscy narzekali na swoje dzieci? Ja wiem, że bywa ciężko, ale skąd to założenie, że inni mają gorzej ode mnie? I dlaczego ja w ogóle muszę mieć źle?
Zaczęłam analizować w głowie wszystkie rozmowy z ostatnich trzech dni. Zgadnijcie, wokół czego się one kręciły? Co było w nich spójne, hmm? Idę na terapię…
A ja w twoim wieku…
A kiedy ty byłeś mały to ja… I tak dalej, co osoba to gorzej…
I weź się tu poskarż.
Czy to pewien rodzaj zazdrości?
A może taki tajemniczy wyścig do miejsca w którym można osiągnąć nirvanę zdołowania i samoudupienia? A może to kwestia naszej narodowej mentalności, że mnie należy współczuć, ja mam ciężko a tobie wszystko na tacy, za darmo, za nic. Pogubiłam się w wszechobecnym byciu najlepszym w dołowaniu, narzekaniu i szukaniu wymówek. Ja tak nie chcę! Ja działam i nie pozwolę sobie kierować się w życiu porównywaniem do innych albo co gorsza, wyszukiwaniem u siebie tego co jest u mnie gorsze niż u innych. Mnie to nie ładuje.
Z nieba mi nic nie s(p)adło
Owszem, każde dziecko rodzi się z jakimś tam charakterem, z jakimś tam temperamentem itd. Każdy maluszek ma swoją własną wrażliwość, własne upodobania i sympatie. To są absolutnie niezależne od nikogo cechy. I jakie by nie były są najlepsze. Najlepsze, bo należą do twojego dziecka. Bez takich a nie innych cech ono nie byłoby sobą. Nie byłoby wspaniałe. Zauważ to.
Wiadomo, że łatwiej dogadać się na spokojnie a nie w płaczu albo kiedy dziecko lubi to co i my lubimy ale…
To nie jest tak, że Ami się urodziła z umiejętnością spania, porozumiewania się (a raczej to mnie wraz z przecięciem pępowiny nie pstrykło nic w głowie i nie czytam dziecku w myślach) ale robimy to poprzez mimikę, ton płaczu, wzrok, gest. Nie przyszła do mnie pewnego dnia i nie powiedziała, że od dziś je warzywa. Takie rzeczy się nie zdarzają i mnie też się nie zdarzyły.
Być może było tak, że do pewnych rzeczy Ami miała predyspozycje, ale to ode mnie zależało co ja z tym zrobię i jak to wykorzystam. Jeśli nie uchwycę chwili, nie wykorzystam nadarzającej się okazji to może mi przelecieć między palcami coś na czym bardzo mi zależy a co chciałabym wspólnie z dzieckiem wypracować.
P.S. Faktycznie, moja waga w ciąży jest jedyną rzeczą jaką dostałam za darmo. I nawet jej nie chciałam…
Nie działa od razu
Jak słyszę skargę, że jakaś rada nie działa a później okazuje się, że ktoś zrobił coś tam jeden raz to mi ręce opadają. Potrzeba minimum miesiąca aby dorosły człowiek nawykł do czegoś albo od czegoś się odzwyczaił. Minimum przez miesiąc należy absolutnie systematycznie powtarzać to samo. A z dziećmi nie jest inaczej. Jeśli raz każesz dziecku zasnąć po dobranocce i w sumie prócz twojej prośby nie zrobisz nic ponadto to jakim cudem liczysz, że dziecko od tej chwili właśnie tak będzie kładło się spać. To nierealne.
Znowu się powtórzę
Ja chyba w każdym wpisie to samo wrzucam, ale w sumie to całe rodzicielstwo się na tym opiera. Wszystkie rzeczy, które chcemy zmienić, które nam się nie podobają, wszystko sprowadza się do jednego. Dobra, do dwóch. Już piszę.
Po pierwsze. Skąd ta ciągła chęć do podporządkowywania sobie dziecka. To kompletnie nie jest to samo co szacunek, zrozumienie i wychowanie. Ktoś wbija sobie w głowę, że wychowanie polega na ciągłej walce rodzica z dzieckiem, że zadaniem opiekuna jest sobie to dziecko podporządkować. A w wychowaniu chodzi o coś zupełnie innego. Dziecko nie ma być takie jak my, robić to co my robimy i w taki sam sposób. Wiem, byłoby prościej. Ale dziecko do własnej śmierci z nami nie pozostanie i z odrobiną szczęścia spotka innych fajnych ludzi i zażyje świata, który będzie na szczęście postrzegało na własny indywidualny sposób. I w wychowaniu właśnie o to chodzi by indywidualność naszego dziecka pielęgnować tak by ono weszło w samodzielne życie jako jednostka. Nie kopia nas, która po naszej śmierci będzie kontynuowała nasz żywot. To tak nie działa. My przygotowujemy dzieci do samodzielnego wspaniałego życia, ich życia.
Po drugie. Czegokolwiek byś nie chciał od dziecka, spójrz na siebie. Cokolwiek ci się nie podoba, spójrz na siebie. Jeśli chcesz by dziecko kładło się spać szybciej to co robisz ty jako rodzic? A co jesz i co pijesz a co je i pije twoje dziecko i chciałbyś to zmienić? Nie mam na myśli kładzenia się razem z dzieckiem o 19:00 ale stworzenia wszelkich odpowiednich do snu warunków.
Nic nie zmienisz jeśli nie zmienisz siebie, cały nasz świat zaczyna się od nas.
Co dalej
Jeśli chcesz powiedzieć mi coś o swoim dziecku, proszę zrób to. Ja naprawdę bardzo chętnie cię wysłucham, serio. Możesz się pochwalić, możesz pomarudzić. Ale, nigdy przenigdy nie mów mi, że ja mam łatwiej, że lepiej i lżej. Nie masz zielonego pojęcia jak mam i co robię by było tak a nie inaczej. I co najważniejsze. Nie porównuj. Nie mów, że twoje dziecko jest w czymś gorsze, że mi zazdrościsz, że Ami taka a nie inna.
Jestem ostatnią osobą która powinna ci napisać: twoje dziecko jest najlepsze dla ciebie, moje dziecko jest najlepsze dla mnie. Nasze dzieci się różnią i to jest wspaniałe. Żadne nie jest gorsze ani lepsze. Kropka!
Miłego poniedziałku kochani!